Notka 26
Koniecznie kociołki, a nie żadne inne naczynia. Gdy wojny pustoszyły Biecz, gdy go zarazy wyludniały, a kas nie było, wtedy pieniądze często zakopywano. Wielu później tych pieniędzy szukało. Niedawno, gdy piekarz Janusz budował swoją kamienicę, robotnicy jego znaleźli zawiniątko ze srebrnymi pieniądzmi, zdaje się cwancyngierami zawiniętymi w gumie. Rozdarto te pieniądze tak, że ani jednego nie zobaczyłem. U Kukułów mieszkających tam gdzie dom Białkowskich, była bieda wielka. Otóż ten Kukuła odkopał pono powiada Zajdlowa, "kociołek z pieniędzmi". Od ich domu idzie piwnica ku świętemu Florianowi. W niej, gdy ktoś o ścianę uderzył to brzęczało. Najął robotników i zaczęli kopać. Gdy usłyszeli brzęk, pod pozorem, że tam woda bulczy, że tam studnia, robotników oddalił i pieniądze sam odkopał. Jeździł potem na Węgry pieniądze mieniać, i gdy przedtem był tak ubogi, że nie miał za co kupić ćwiartki kukurydzy i do Lignara chodził pożyczać, to potem kupił folwark. Tomczyńskiemu też diabeł wskazał miejsce gdzie jest ukryty kociołek.Mitoraj na przedmieściu a inni mówią, że w Szerzynach "kociołek" odkopał a Zosia jego córka była bardzo bogata i piękna. Za pamięci Zajdlowej, Dziegciowski z kilku innymi kopali na górze zamkowej szukając kociołków, lecz nie znaleźli.
Trzeci dom na zachód od bożnicy należał do żyda Pery a przedtem był własnością biskupów, podobnie jak dom Gotza. Legenda mówi, że Gotz odkopał tam w piwnicach ukryty przed nieprzyjacielem skarbiec kościelny: wota, monstrancje et. cet. Wszystko stopił, lecz szczęścia mu to nie przyniosło. Córka mu zwariowała, syn ogarbiał i młodo umarł.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz