Notka 29
Wychodzące we Francyi pismo pod nazwą Le Memorial de la Loire podaje następujące szczegóły o dziecięciu, objawiającem nie słychane dotąd zjawiska elektryczności.
Doktor C. z Lyonu w towarzystwie dwóch swoich kolegów, udał się do St. Urbain i tam był świadkiem zgonu młodego chłopczyka. Ostatnie jego chwile były szeregiem niepojętych fenomenów.
Na dwa tygodnie przed śmiercią, objawy świetlanej elektryczności okazały się tak silnemi, że nawet ludzie nauki zachodzili w głowę. Stać blisko kolebki było niepodobieństwem, a wstrząśnienia, jakich doznawały osoby zbliżające się, były niekiedy tak silnemi iż przewracały je na ziemię. Dwa koty domowe i pies, przestraszone tem symptomatami uciekły.
Ten stan rzeczy wzmagał się z każdym dniem, z każdą godziną, aż do ukończenia choroby to jest do dnia 8 bierzącego miesiąca. O jedenastej w nocy, dziecię zasnęło snem wiecznym bez najmniejszego przesilenia ani konwulsyj: łagodnie, spokojnie, jak gdyby zasypiało, podczas, gdy w pokoju nie tylko ludzie, ale i rzeczy, jakiemuś nadzwyczajnemu ulegały dzżeniu.
Ujrzano wtedy, w chwili konania wydobywające się z umierającego dziecięcia strugi świetlane, co najmniej trzy razy silniejsze niż przedtem, co trwało kilka minut po wydaniu ostatniego tchnienia.
Wszyscy obecni, nie wyjmując lekarzy, odeszli głęboko zamyśleni nad niesłychanem widowiskiem, jakiego byli świadkami.
Nie wiadomo dotychczas, a przynajmniej pomiędzy ogółem publiczności na jaką chorobę umarł mały Fariez( tak zwało się dziecko). Może być że doktor C. wyjaśni to w swojem sprawozdaniu.
Lekarze, jak się łatwo domyślać można, prosili o upoważnienie do zabrania ciała, dla zrobienia sekcyi i dojścia przyczyn zjawiska. Rodzice jednak tego nie dopuścili i pogrzeb odbył się swoim porządkiem.
Dziecię to urodziło się w dniu 12 lutego bieżącego roku, a umarło 8 bieżącego miesiąca. Żyło zatem blisko dziesięć miesięcy.
Niechajże teraz nauka wyjaśni, jeżeli potrafi, tę ciekawą zagadkę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz