Notka 69.
Nieraz zdarzyło mi się słyszeć, jadącemu na chłopskiej furze: "Ot tu, proszę pana nauczyciela, czepia się człowieka błąd!" przyczem chłop dotyka się kapelusza i żegna. "Jaki błąd?" pytam zaciekawiony. Naturalnie, śmiać się przy takich rozmowach nie można, bo chłop nic nie powie, trzeba wierzyć i dziwić się, a nawet potakiwać. "Ot Duch święty przy nas, to nieczysty ludzi opanowuje, aby im zrobić pakość, aby poczciwy człowiek przeklinał, wodzi człowieka po manowcach przez całą noc, dopiero nad ranem obejrzy się człowiek, a on pod swoją wsią- A pek ci mara!-mówi tedy. Najlepszy sposób dla odpędzenia takiego błędu jest obrócić na głowie kapelusz, lub czapkę i przeżegnać się, to czasem nieczysty zlęknie się, taj pójdzie na szumy i wichry. Lecz gorszą od nieczystego jest dusza wisielca, który gdzieś niedaleko powiesił się, a dusza jego pokutuje i napada poczciwego człowieka. Na wisielca pomoże tylko, jeżeli człek rzuci mu z woza garść siana, lub słomy. Przy sianie tem wygrzewa się dusza wisielca w czasie mrozów.
Rzeczywiście na drodze, zwanej Saporty niedaleko Waręża, był przez długi czas opalony pień starej wierzby, na której miał się ktoś powiesić. Każdy chłop, jadąc tą drogą, rzucał koło wierzby garść słomy, lub siana.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz